piątek, 28 maja 2010

Dzien 17, Villaviciosa - Gijon

Wczoraj pozegnanie Margaret i Valdisa - juz na dobre, no chyba, ze spotkamy sie na mecie. A ogolnie dobry dzien. Noga o niebo lepiej. Wszystko sie goi tak jak powinno, takze jest szansa, ze skoncze moja pielgrzymke :)
Dzis mam 100 procent samotnosci i bardzo sie z tego ciesze.
Oby wszystko szlo dalej tak jak dzis. I nawet porzadne gory wrocily, tak ze sie zdyszalem porzadnie, czyli gitara gra :)
Podobno sw. Piotr plakal ilekroc slyszal pianie koguta - takie sa przynajmniej legendy... zastanawiam sie nad tym... miec swiadomosc winy... no nic, takie tam...
Mysl na dzis: Psy szczekaja, karawana jedzie dalej...

9 komentarzy:

  1. Lepiej zapomnieć o swoich błędach, tak jak Bóg przebacza. Bo co to za życie z ciągłym poczuciem winy...? Człowiek skupia się na swojej grzeszności, a nie wielkości. I najczęściej nie zauważa nic dobrego.
    Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przebaczyć sobie jest co najmniej równie trudno jak przebaczyć innym.

    OdpowiedzUsuń
  3. A jednak bez przebaczenia sobie, nie można przebaczyć innym, nie można prawdziwie żyć i cieszyć się przebaczeniem innych, w tym także Boga.
    W ludziach (szczególnie tych wrażliwych) jest często za dużo poczucia winy, a za mało wdzięczności i dostrzegania wartości w sobie i w innych. A przecież bez tego trudno cieszyć się życiem i z radością wypełniać wolę Bożą.
    Dużo sił i uśmiechu! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze, że piszesz. Nie stać mnie teraz na jakieś mądre, egzystencjalne wpisy, więc napisze po prostu: "Ty tylko mnie poprowadź". :)
    Pomódl się także za naszych neonów.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja mam świadomość pewnej winy. Nigdy nie dźwigałam tak ciężkiego krzyża. Najgorsze jest to, że ta świadomość winy nie odpuszcza - nie pozwala zapominać. Nie takie proste sobie z tym radzić. Twardym trzeba być i dźwigać ten ciężar do końca.
    Tyle prywaty chyba wystarczy...
    Buen Camino!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ile już przeszedłeś , ile do celu ? Ciężka jest Twoja droga oj ciężka i trudna.......

    OdpowiedzUsuń
  7. Z mapki widzę, że przeszedłeś jakieś 60-70%.Z pewnością nie była to łatwa droga pod każdym względem. Najważniejsze, że stan stopy się polepszył i z pewnością każdego dnia będzie coraz lepiej.Cały czas kibicuję Tobie i ufam,że dotrzesz do celu. Osiągniesz cel nie tylko pod względem dotarcia do upragnionego miejsca, ale również uzyskasz spokój duszy/jeżeli chodzi o rozterki/.Mam nadzieję, że po dotarciu do mety swojej pielgrzymki postanowisz kontynuować wcześniej wybraną przez siebie ścieżkę życiową. Czasem najprostsze wybory są najlepszymi.Wszystkiego najlepszego.Trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  8. jak ci ciężko to przypomnij sobie Szymonie Piotrze z Cyreny jak graliśmy w makao na miętówki:)ania kordjalik

    OdpowiedzUsuń
  9. kolezanka krzyska wlasnie wrocla z wycieczki do Santiago-dostałam od niej magnes na lodówkę z obolałymi zmasakrowanymi:)stopami i bransoletke z muszelek-ponoc muszelka to symbol Santiago:)jakos jeszcze bardziej sie z Toba jednocze ania kordjalik

    OdpowiedzUsuń